Z CYKLU ZERO-WASTE cz.1

Każdy z nas wie, że kawa to podstawa – oczywiście! Dla większości z nas jest nieodłącznym towarzyszem każdego dnia, czy to o poranku do śniadania, czy po południu do serniczka. I jak sobie tak pomyślimy ile tej kawy faktycznie pijemy… to no, jest tego trochę! I na dodatek, jeśli zaparzamy ją korzystając z tradycyjnych metod, które wymagają użycia zmielonych ziaren, to po fakcie, kiedy już się nasycimy tym cudownym naparem, zostanie nam trochę fusów, które z reguły lądują gdzieś na dole kosza (tego bio, oczywiście).
Jeśli jesteście fanami niewyrzucania odpadów i możliwej ich jak największej eksploatacji w duchu zero-waste, to podpowiemy Wam jak te kilogramy fusów kawowych wykorzystać możliwie jak najlepiej!
Fusy z kawy są składnikiem wielu kosmetyków naturalnych, które znajdziecie w sklepach – peelingów, szamponów czy maseczek, jednak niewiele osób wie, że czasem dużo zdrowsze i prostsze w swoim składzie możecie przygotować w swoim domowym zaciszu.
My najbardziej polecamy peeling kawowy do ciała i twarzy; zawarta w takim peelingu kofeina sprawia, że skóra jest gładsza i bardziej jędrna, a nałożony na usta – przywraca ich naturalny koloryt. Taki peeling można spokojnie stosować na całe ciało np. podczas prysznica. I co najlepsze? Nie ma na niego jednego przepisu – wystarczy kawowe fusy pomieszać z odrobiną miodu, oleju do ciała bądź żelu pod prysznic (oczywiście, mając na względzie do jakiej części ciała będziemy chcieli użyć peelingu). Do twarzy na przykład, najbardziej polecany jest olej z fusami, a do ciała mix z żelem i miodem. Chociaż sposobów na łączenie jest tu wiele, więc można się bawić i bawić!
Mała rada – jak to z peelingami bywa, mogą uczulać, więc radzimy najpierw niewielką część wetrzeć w zewnętrzną część dłoni i odczekać, czy nasza skóra zaakceptuje nowy kosmetyk, czy nie.
Oprócz cudownego działania fusów na skórę, można je również wykorzystać w kuchni. Kawa słynie z tego, że absorbuje nieprzyjemne zapachy, więc można umieścić ją w lodówce na spodku (zarówno ziarna, jak i fusy). Po otwarciu, nieprzyjemny zapach powinien zniknąć!
Jest to też taki naturalny dezodorant – można umyć nią ręce po krojeniu cebuli czy czosnku, aby zniwelować uporczywy zapach (a przy okazji zrobić sobie peeling dłoni 🙂
Dodatkowo, jeśli malujecie mieszkanie i nie macie jak za bardzo pootwierać okien (bo zima albo smog), porozkładajcie talerzyki z kawą po mieszkaniu, a mocny zapach farby zniknie dużo szybciej!
Z takich domowych użyć, mamy jeszcze kilka: fusy to też naturalny nawóz! Kawa zawiera całe mnóstwo składników bardzo użytecznych podczas hodowli miejskiej dżungli, takich jak azot, potas czy magnez. Jeśli ususzycie fusy i połączycie je z ziemią na spodzie lub na powierzchni doniczki, ta cudowna mieszanka poprawi kondycję naszych roślin, ale też utrzyma dłużej wodę i sprawi, że kwiaty będą rosnąć dużo szybciej.
I na koniec taka ciekawostka – podczas letniej walki z komarami, spróbujcie ułożyć fusy na talerzyku i je podpalić. Zapach nie będzie przyjemny, ale przynajmniej ochroni Was przed atakami tych krwiopijców! (działa, sprawdziliśmy! Podpisujemy się więc pod tym swoim zbiorczym imieniem 🙂
Aha, jeszcze jedna bardzo ważna rzecz – jeśli chcecie gromadzić fusy i przechowywać je w większej ilości, zanim zaczniecie z nimi działać, radzimy rozłożyć je na tacy i osuszyć w piekarniku. Tym sposobem, będziecie mogli korzystać z nich znacznie dłużej.
U nas w kawiarni możecie dostać małe torebeczki z fusami za free (jedna na osobę, bo schodzą w ogromnych ilościach!). Jeśli nie ma, piszcie do nas i pytajcie – nadrabiamy jak tylko możemy :-)-